www.gdansk12pp.fora.pl

Gość

i tak oto dotarliśmy do obozu. Zrzuciwszy graty z pleców, sprawdziliśmy czy jeńcy nasi nie za bardzo się rozpasali. Dobra szkoła francuska, reprymenda i kary, które za niecne rozpasanie przewidzieliśmy dały o sobie znać. Obóz jeniecki utrzymany był we wzorowy sposób. Przy ognisku posiedzieliśmy trochę dając nogom odpocząć. Siedząc wedle ognia poznaliśmy autochtonów i część załogi wrażej armii- tzn jeńców. Osobiście mogę stwierdzić, że czym więcej promili tym języki polski i czeski są prawie takie same. Choć ciężko jest tłumaczyć mieszankę rosyjsko-czeską na polski. Smile

Część Naszych wojsk powozem udała się do Slavkova, reszta która została przygotowała się do nocnych zwiadów. Jako zwiad udaliśmy się do pobliskiego ognia, gdzie urzędował czort morawski z panną. Kurczak z Dublerem zagadywał Czeremisa ja zaś zwyczajem francuskim zabawiałem pannę. Okazało się, że ów indywiduum mówi tak dziwnym dialektem, że rodowita Morawianka nie była w stanie tłumaczyć co rzeczony czort swym językiem plugawym gada. Streszczając w kilku słowach co później było napiszę tak: "...ale głupi ci rzymianie (Czesi/Morawianie)...". Tak oto zakończył się dzień 1.

bonzo

opowiadanie padło w połowie, więc z publikacji nici Sad

no to przynajmniej film na pocieszenie: [link widoczny dla zalogowanych]