www.gdansk12pp.fora.pl

Łukasz

Dostałem kilka zdjęć z Ignalina od mieszkańców. Są niezbyt dobrej jakości, ale je wrzucę. Filmik kręcił chyba sołtys/wójt/starosta - organizator całej tej akcji.

Robert G.

Ja z kolei jestem w toku obróbki. Myślę, że zdjęcia nie będą złe.

Sława

To był założyciel i szef stowarzyszenia "Nasza Wieś Ignalin" - Marek Werbicki.

bonzo

A co to była tam za akcja ze złodziejami?

junak

Jeden kundel ukradł żołnierzowi z namiotu jakąś przepaskę/odznaczenie. Akcję podejrzał Adek, wskazał tego typa, który z rękawa (!) wyciągnął to co ukradł.
Na początku koleś cicho siedział, potem przyszedł i się wykłócał, jakieś głośne dyskusje były. Języka nie znam, więc nie wiem o czym. Dziwię się tylko czemu koleś po mordzie nie dostał razem z resztą jego ekipy, która go broniła.
Co najdziwniejsze, jeden kolega zauważył, że następnego dnia przy pożegnaniu ludzie podali im rękę, nawet temu typowi, któremu rękę należało by obciąć.
Confused

bonzo

Lipa straszna. Mam nadzieję, że następne zaproszenia do chłopaków z tej grupy będą kierowane z wykluczeniem typa.

junak

Dla mnie cała ekipa jest spalona.

Sława

Chłopaki, nikogo nie oskarżam ani nie usprawiedliwiam, nie chcę też mącić. Daję tylko taką kwestię do przemyślenia: jaka jest ISTOTNOŚCIOWA różnica między kradzieżą a (eufemistycznie nazwanym) "jumaniem" czegokolwiek? To ostatnie zdarza się bardzo wielu. Bez obrazy. Chwilowo moja wiedza o sprawie jest nieco niekompletna, nie wypowiadam się wiążąco na 100%, będę rozpoznawał dalej choćby z własnej potrzeby. Dodatkowa okoliczność (odnośnie natychmiastowego wyciągnięcia konsekwencji w ich grupie) to to, że droga oficjalna prowadziłaby w przypadku winowajcy do skutków zdecydowanie przekraczających wyrządzoną (ewentualnie) szkodę. Spośród obecnych na biwaku podczas zajścia wg mnie najrozsądniej zachował się Vissegerd. A liczni ludzie z grupy obwinionego starali się pokazać od najlepszej strony przez następne godziny. Dlatego normalnie się z nimi pożegnałem. Remik słusznie poruszył kwestię języka; niektóre sprawy mogą nabierać większych rozmiarów także z tego powodu (nie twierdzę, że akurat ta). Tu także Vissegerd był w stanie łagodzić napięcie, bo umiał się porozumieć, tj. w pełni zrozumieć co się mówi. Na razie ochłońmy, sam też mam to i owo do przemyślenia na tematy wewnętrzne, lidzbarskie. Pozdrawiam życzliwie.

Vissegerd

ANDRZEJ

Powoli zaczyna to przypominać opowieść o rozdawanych samochodach na Placu Czerwonym.....A swoją drogą Niemcy dalej tak uważają i trudno im się dziwić,sami sobie na taką opinię Polacy zasłużyli.Nie każdy Polak to złodziej,ale prawie każda kradzież w przygranicznych obszarach to polska robota.....

Sława

A ja ponownie zachęcam najbardziej radykalnych w wypowiedziach do przemyślenia pytania wyjściowego z mojego poprzedniego posta.
Jeszcze jedno. Skoro takie rzeczy się zdarzają i to w różnym towarzystwie (a uczestnik imprez z nowszych czasów opowiadał o skali duuużo większej), może warto wprowadzić pisemną klauzulę w deklaracji uczestnictwa, nt. zastosowania oficjalnych procedur w wypadku kradzieży, jak też ogłosić/wywiesić na wstępie zasady postępowania w przypadku "znalezienia" czegokolwiek.

junak

Przez tą ostrożność w osądach daje się im przyzwolenie na takie numery. Czyli już nie ukradł, a znalazł...
Pomijając złodziejstwo, wk..wiają mnie te lenie, drugi raz z rzędu na Lidzbarku nie chciało im się rozpalić własnego ogniska, więc przyszli do naszego ze swoimi śpiworkami i innymi cywilnymi śmieciami.
Evil or Very Mad

Łukasz

To ostatnie zdarza się nie tylko na Lidzbarku.

Sława

Prawdę mówiąc, najbardziej mnie osobiście powala ta "gnuśność". Mimo konkretnego i wyraźnego poinstruowania (także na miejscu) o możliwości i technice zbudowania improwizowanych szałasów (były żerdzie, deski, gwoździe i młotki), nie podjęli nawet najmniejszego wysiłku w tej kwestii.

johan

Grupa ta wybiera się na Czarnowo...